Arael - 2007-10-19 08:29:58 |
(Budynki ul. Słowackiego i ul. Janosika)
Arael miał dość. Fakt, że lubił botanikę nie pocieszał go wcale. Spóźnił się, obtarte do krwi nowymi glanami nogi go bolały i ogólnie miał dość. Na uczelnie szedł z Salvarem - szybkonogim elfem z którym dzielił pokój. Elf nie miał zamiaru iść wolniej, a Arael nie miał dość pokory by go o to poprosić.
Szczęściem oprucz niego spuźniła sie jeszcze jena osoba: wykładowca....
<...>
Wykładowca co chwila przerywał wykład mówiąc o jedzeniu. Arael wyobrażał sobie jak skazuje grubasa na śmierć głodową. Kiedy sadysta zaczął gadać o truskawkach ze śmietaną. Sale przeciął zbiorowy jęk. Arael uświadomił sobie że od rana nic nie jadł a perspektywa najbliższej przyszłości obejmuje jedynie trzygodzinną podróż pociągiem.
<...>
Arael popatrzył na zegarek. A więc do przyjemności dojdzie jogging na stacje PKP... Był przeszczęśliwy. Czas mijał. Wykładowca chrzanił o skarpetach. Czas leciał... Cyk cyk cyk... - Arael wyobrażał sobie cykanie zegarka na ścianie.
|
Arael - 2007-10-26 20:08:27 |
Dzień odbierania indeksów okazał sie dla Areala pod każdym względem masakryczny.
Po przeciągającej sie długo imprezie wszyscy rzucili się do szatni. Pani w okienku wydawała kolejne kurtki/płaszcze/kto_co_miał najszybciej jak mogła , ale i tak sytuacja przypominała oblężenie zamku. Arael wraz z sąsiadem z pokoju dzielnie przystąpił do szturmu w celu odzyskania swojego płaszcza i , co ważniejsze, swojej KOSTKI. W podejrzanie szybkim tempie znaleźli się przy ladzie. Arael, który bardzo ochoczo używal łokci, pierwszy dopchał sie do blatu... Ata znalazł się za jego plecami... Tłum zafalował niebezpiecznie... - Nie masz mi zza złe że się o ciebie opieram w ten sposób? -zapytał Ata z tyłu... - Nie... - pisnął Arael ciesząc się że stoi z przodu i nikt nie widzi jakim się oblał rumieńcem... Tłum zafalował. Ata, chcąc nie chcąc, przylgną niemal całkowicie do pleców Araela, który z kolei został wgnieciony w ladę. Wreszcie dostał swój płaszcz i plecak. - dasz rade stąd wyjść? - zapytał Ate. - Nieee... - Bosko...
|
Arael - 2007-11-14 15:07:35 |
Na Rysunku i Rzeźbie Arael pierwszy raz byuł zadowolony z własnej pracy. Rysowali jakies chwasty i duuzo misek. To że był zadowlonyu znaczyło tylko jedno - zaraz go za nią objadął.
Kulturalnie wysłuchał uwag. poprawił co sie dało co sie nie dało zatuszował jakoś... I usłyszał najpochlebniejsza opinie w historii swoich prac. Brzmiała tak: - Ok. Mamy mało czasu, teraz wchodzi nastepna grupa.
- Ziiiiimmmmnnnooooo - jęczał Sylvar. - Lekki chłodek. - skomentował darkprinc. - Idziesz do akademika?? - Nie. - A dokąd? - wygrzać się.. Na solarium... - ...
|
Arael - 2008-10-15 16:17:42 |
<jakiś rok od opisanych tu poprzednio wydarzeń.. co za chodliwy temat.. no nie mogę>
Arael z masochistyczną satysfakcją stwierdził że uwielbia swoje studia. Raz że mógł cieszyć się względną wolnością przez całe 6 do 8 godzin wykładów, dwa - trzeźwość na większości zajęć byłą tylko sugerowana, a nie wymagana, trzy - studiował z nim Duch Wina. Po szybkim obaleniu kilku Desperadosów w parku z w.w. i Hobbitką i odwaleniu pracy z klejonych kwadracików (brystol 5x5cm) miał chwile czasu na odwiedzenie forum. Ogólnie okładało mu się niezgorzej. Poza tym że jeden z wykładowców zaskakująco przypominał Riehvana, a na pierwszy temat wziął ogrody Holandii (do której od razu zorganizował wycieczkę) to kolejny rok zapowiadał się wspaniale. Miło by było jeszcze się na niego wreszcie dostać, bo Dendrologia z zaćpanym hipisowskim orkiem który uważał się za elfiego księcia dalej leżała nie zaliczona... Peszek :) A tym czasem na kolejny termin zaliczenia wykładowca nie przyszedł... No to wypijmy za niego panowie :3
|
Quintana - 2008-11-17 21:06:45 |
Duch wina był dzis bez humoru. Może to powod zmiany pogody na bardziej mroźną i wietrzną - ale przecież powinien to być powód do radości - on uwielbia taką pogodę... Jednak mimo złego nastroju udał się na janosika - i to z pewnością był bład.. Kubuś pUchatek tak potafi odebrać chęć do życia, że aż szkoda o tym pisać.. Na poprawę nastroju wybrał się z pewnym osobnikiem na polowanie świętej krowy - czytaj wielki kebab/ frytki... Gremlin jadłodajnik okazał wielką duszę i zafundował potrójne porcje - choć dodawając sosy podejrzanie się uśmiechał... no nic, po drodze wstąpili do ropuchy i kupili dwie baterie, aby jedzenie szybciej się strawiło.. z uśmiechem na twarzy wyruszyli w stronę parku. W zacisznym miejscu wepchnęli w siebie wszystkie kalorie po czym zaczęli ciągnąć po mału swoje leniwe nogi na uczelnię.. Duch wina poczuł się strasznie senny i przespał cały wykład smacznie pochrapując.. i kolejny nudny wykład... strata czasu.. 16.00 spotyka Araela, uff chociaz kolejny jakos zleci. Udalo sie, nie musiał wychodzic na srodek i czytac swojej prezentacji - lecz za tydzień już się nie wywinie... A teraz siedzi sam... karmi się strachem, ekstazą i gniewem. Dociera do niego, że ma dłuuugie ogony, które krążą niczym muchy nad gnijącym ścierwem... Myśłi: niech siła ich twoją siłą będzie... Wziął ostry nóż i zostrzył konar....
|
Arael - 2008-11-20 00:29:31 |
Arael siedział z elfką o oczach w kształcie migdałów przed salą informatyczną i razem z nią obrabiali du** swoich życiowych partnerów aż echo leciało... Minut leciały... Zleciała i godzina... - Pier *** idziemy z tąd. - Zauważył książe który ostatnio klął jak ork i nawet się tego nie wstydził specjalnie. Idąc przez uczelnie dostrzegli ogłoszenie.
Dnia 19.11.2008r godziny rektorkise od 15
Była 18
- Fajnie wiedzieć...
|